Śladami szlacheckiego rodu Skoczowskich - Wilamowskich - co pozostalo?

15.09.2019 r.

 

Śladami szlacheckiego rodu Skoczowskich - Wilamowskich - co pozostalo?

 

Taki dość ambitny i mało rozpoznany temat wziął "na tapetę" "Maratończyk" A.Warpechowski.

Wyznaczył miejsce spotkania w Skoczowie na rynku o godz.11.30, więc z Cieszyna wyjechaliśmy już o godz.10.00 trasą przez Dzięgielów, Goleszów, Kisielów i Międzyświeć. U stóp skoczowskiego Trytona zebrało się finalnie ok. 15 Ondraszków i sympatyków. Przybyła również p. H.Szotek niegdyś należąca do Ondraszka, a obecnie mocno nas wspierająca. Jest historykiem a jej znajomość dawnych dziejów oraz łatwość przekazu wielokrotnie nam imponowała, więc wykład na temat historii Skoczowa i rodu, który się z niego wywodził był niezwykle interesujący.

Szlachecki ród Skoczowskich był też właścicielem kilku miejscowości, w tym Simoradza i Wilamowic. W Wilamowicach wystawili dwór obronny, a w średniowiecznym kościele w Simoradzu zachowały się ich tablice epitafijne. W okresie reformacji, kiedy cieszyński książę Wacław Adam w 1545r. przeszedł na luteranizm, Skoczowscy również to uczynili, natomiast nie ugięli się przed konwersją na katolicyzm, czego dokonał w 1609r. Adam Wacław, następny książę cieszyński. Jako luteranie nie mogli być chowani na cmentarzu katolickim, więc założyli własną nekropolię na swoich włościach i to ona była m. in. celem naszej wyprawy. Najpierw wjechaliśmy na Kaplicówkę, skąd roztaczał się piękny widok na całą okolicę. Spotkaliśmy tutaj reportera lokalnej gazety Głos Ziemi Cieszyńskiej kol. K. Marciniuka, dzięki czemu uczestnicy tej wycieczki mogli się rozpoznać w kolejnym numerze GZC w artykule "Ondraszek nie zwalnia". Oczywiście, że nie zwalnia!

Objechaliśmy Kaplicówkę dookoła i "Maratończyk" w sobie tylko znanym miejscu nagle skręcił w las. Prowadząc bicykle przez krzaki i trawę po pas dobrnęliśmy w końcu do niewielkiej polanki pośrodku lasu, gdzie był skromny grób ozdobiony obeliskiem. Prowadzący stwierdził, że zlokalizował to miejsce dopiero po kilku próbach, faktycznie znaleźć go wcale nie było łatwo. Z napisu wynikało, że od końca XVII w. jest tutaj pochowanych kilku członków tego szlacheckiego rodu, i to z trzech kolejnych pokoleń. A właściwie to było pochowanych, albowiem wg H.Szotek jeden ze zmarłych został pogrzebany wraz z cennym pierścieniem z rodowym herbem, którego już w czasie wojny szukał ich potomek, wówczas niemiecki oficer. Po wojnie łowcy skarbów namierzyli to miejsce, więc kiedy po latach udało się go zlokalizować powtórnie, grobowiec był już niestety wyszabrowany.

W dużo gorszym stanie znajduje się dwór w Wilamowicach. W majestacie prawa, pomimo nakazów i zakazów konserwatorów dwór po prostu się zawalił, a jeszcze w latach 70-tych ub. wieku mieszkali w nim ludzie!. Teraz są tu tylko ściany i wygląda na to, że nic już go nie uratuje. Pozostaną wspomnienia i stare zdjęcia. Zupełnie inaczej ma się kościół św. Jakuba w Simoradzu. Niedawno przeszedł lifting, dzięki któremu m.in. odkryto i uwidoczniono średniowieczne polichromie, które wraz z tablicami epitafijnymi tworzą cenny zabytkowy zespół. Kościół leży też na szlaku św. Jakuba, o czym świadczą metalowe gustowne sandały i laska pielgrzyma we wnęce na zewnątrz kościoła, z którymi zrobiliśmy sobie zdjęcia.

Podsumowanie tej ciekawej wyprawy nastąpiło w Dębowcu przy solankowych tężniach. Zgodnie stwierdziliśmy, że choć już od lat eksplorujemy naszą Ziemię Cieszyńską, jeszcze coś nas potrafi zaskoczyć, jak to dzisiaj właśnie było. Brawo Maratończyk!!.

 

[GALERIA ZDJĘĆ - foto. "Paprazzi"]

[GALERIA ZDJĘĆ - Rechtór]

 

"Rechtór"