29.09.2024 r.
>
Winiarskim szlakiem Śląska Cieszyńskiego cz.II
i niestety ostatnia
>
Dzięki dawno temu poczynionej zamianie w naszym kalendarzu zamiast oglądać gołe krzaczki wiorośli wczesną wiosną oglądaliśmy teraz gołe krzaczki winorośli już po zbiorach. Ale po kolei...
Na wycieczce w roku 2023 przy rekordowej ponad 40-osobowej frekwencji objechaliśmy winnice w Kaczycach, Gołkowicach oraz Kończycach Wlk. Ich właściciele nadmieniali, że koniecznie musimy jeszcze zajechać do Wiślicy, bowiem tam jest winnica p. Jacka, który zawsze im służył radą i pomocą. No i teraz właśnie na celowniku pozostała nam owa winnica na Wiślickiej Kępie. Znaleźć ją łatwo nie było, ale już wcześniej zrobiłem mały rekonesans i wiedziałem jak trafić. Umówiłem się z właścicielem, i ustaliłem miejsce startu w Cieszynie oraz w Dębowcu. Finalnie przy tężni spotkało się 8 Ondraszków i jeden sympatyk. No może niezbyt wielu. Fakt, że rano było pochmurno i dość zimno, a informacja w WR tym razem całkiem nawaliła. No, ale z drugiej strony pozostało nam więcej do degustacji 😄.
W takiej sympatycznej grupce pojechaliśmy bocznymi drogami przez Simoradz w stronę Ochab. Po drodze w wiadomym mi miejscu skręciłem wprost do winnicy. Tutaj już p. Jacek wraz z wnukiem zdążyli rozstawić reklamowy namiot oraz wyeksponować to co najcenniejsze. A jako, że produkuje wino musujące, więc na początek pierwszą butelkę otworzył z gracją... maczetą !. Z kielichami w rękach (sukcesywnie napełnianymi) i otwartymi ustami wysłuchaliśmy pasjonującej opowieści jak zamknąć słońce w butelce i do tego zrobić z niego szampana (uwaga - to nazwa zastrzeżona, a więc wino musujące Kępa Wiślicka). Zafascynowani podreptaliśmy za nim do winnicy, gdzie na pow. ok 1 ha zobaczyliśmy już gołe krzaczki!. Dowiedzieliśmy się, że pierwszy raz w jego ponad dwudziestoletniej winiarskiej karierze końcem września jest już po zbiorach. Normalnie byłoby to co najmniej miesiąc później. A do tego lipcowe gradobicie wymłóciło mu część winnicy, więc zebrał ledwie połowę tego co zazwyczaj czyli ok 3 tony!. Powstanie z tego ok. 4 tyś. litrów złocistego płynu, który będzie do nabycia dopiero gdzieś za 3 lata. Przy takiej sympatycznej pogawędce zastał nas "Skryba" i "Baśka", którzy przyjechali tutaj samochodem, a by wymienić swoje winiarskie doświadczenia. A to, że tutaj powstaje naprawdę dobry produkt świadczy choćby i to, że w branżowych konkursach p. Jacek już kilka razy zdobył miejsca na podium oraz tytuł championa. Jednak z jego opowieści wynikało, że jest to okupione ciężką pracą, która trwa prawie cały rok. Ale jest to jednak pasja rodzinna, i tylko w niewielu miejscach można nabyć efekty ich winiarskiej działalności.
Z żalem serdecznie pożegnaliśmy naszego mentora, i ruszyliśmy w drogę powrotną nieznanymi ścieżkami wzdłuż dębowieckich stawów. Pocieszające było to, że w niektórych sakwach cicho dzwoniły świeżo nabyte butelki ze smakowitą zawartością. Nasza wycieczka zakończyła się w Rancho Caterina na Podlesiu, gdzie jeszcze zdążyli dojechać "Roztomiło" i "Miodzio". Tutaj też przy obiedzie podsumowaliśmy tą udaną i o dziwo słoneczną wyprawę, i już własnymi drogami wracaliśmy do domu. My z "Afi" wróciliśmy nieco okrężną przez Rudnik, Kończyce Wlk. i Brzezówkę łącznie 44 km.
>
>
"Rechtór" Zbyś
>