7.05.2006
Stało się! Co prawda z tygodniowym opóźnieniem, lecz za to w licznym gronie Ondraszki i inni sympatycy rowerowej przygody wjechali w jubileuszowy sezon kolarski. Tym razem niebo na nas łaskawie spojrzało, więc już na rynku zebrała się spora grupa kolarzy. Bardzo nam miło, że tą wyprawę uświetnili swoją obecnością kolarze z zaprzyjaźnionego KTR "Wiercipięta" z Jastrzębia-Zdroju, sympatyczna grupka z niedawno powstałego klubu "Biker" z Łazisk, był także przedstawiciel PTTS z Czeskiego Cieszyna a nawet dwaj rowerzyści ze Słowacji. Ogółem zebrało się 41 kolarzy, których powitaliśmy gromkim "Witómy was, Witómy was...".
Otwarcie sezonu było jednocześnie pierwszą wyprawą związaną z IV Indywidualnym Rajdem Rowerowym "Ziemia Cieszyńska", dlatego też trasa została tak ułożona aby odwiedzić obiekty związane z tym rajdem a były to: Piece do wypalania wapna w Wędryni oraz kościół drewniany w Bystrzycy. Granicę przekroczyliśmy w Lesznej Górnej a jadąc po trasie rowerowej, która mocno kluczyła bocznymi ścieżkami nieuchronnie nasz peletonik mocno się rozciągnął i niestety zgubiliśmy po drodze trochę uczestników, co zostało mi słusznie wypomniane.
Na szczęście cel wyprawy - siedziba pani Anieli Kupcowej została przez wszystkich odnaleziona a skromna gościna u uroczej "gaździny" przy kawie, kołoczu i lampce wina mam nadzieję pozostawiła miłe wspomnienia. Z okazji niedawnych 86. urodzin zaśpiewaliśmy gromkie "Sto lat" a wzruszona pani Aniela odwzajemniła się recytacją swoich pięknych wierszy oraz dedykacjami w ostatnio wydanej swej książce "Po naszymu - pieszo i na skrzidłach".
Było też trochę wspomnień i wzruszeń, odrobinę wspólnego śpiewu. Czas nieubłagalnie jednak uciekał, więc serdecznie żegnani ruszyliśmy w dalszą drogę. Przez Bystrzycę, Trzyniec, gdzie odłączyła się część grupy. Dojechaliśmy do Ropicy - miejscowości, w której stoi, dawniej piękny a obecnie zaniedbany, pałac rodu Cselestów i St Germain. Oba rody mają na miejscowym cmentarzu swoje nekropolie a niedawno odremontowany kościół jest przeciwwagą do smutnych i walących się ruin pałacu. Tutaj też zakończyłem wyprawę, na której przejechaliśmy 59 km.