IV Barbórkowy rajd szlakiem kopalń Jastrzębskiej Spółki Węglowej

Rechtór

3.12.2011

Pytanie brzmi: Kto w grudniu jeździ na rowerze? Prawidłowa odpowiedź to: ten, kto uczestniczy w rajdzie barbórkowym szlakiem organizowanym przez Klub Turystyki Rowerowej „Wiercipięta” z Jastrzębia Zdroju. Pogoda sprzyjała naszym zamiarom bo temperatura była na plusie i nie padało. Ale były (podobno) takie rajdy, że uczestnicy wozili na bagażnikach łopaty do śniegu, aby odkopać drogę przed sobą.

W każdym razie pozytywnie odpowiedzieliśmy na zaproszenie, i na starcie pojawiło się siedmiu Ondraszków: Ziołowy, Bystry, Ośka, Alapala, Rechtór, Gwarek, St. Pawlik oraz ponad trzydziestu przedstawicieli klubów z Katowic, Mikołowa, Gliwic, Radlina i innych miejscowości. Uczestników powitał prezes Wiercipiętów Staszek Głowacki, przedstawił program i niebawem ruszyliśmy w drogę. Trasa nie była mocno skomplikowana, gdyż właściwie nie wyjechaliśmy poza miasto. Była jednak była ciekawa pod względem krajoznawczym, gdyż zobaczyliśmy sporo miejscowych atrakcji.

Najpierw podjechaliśmy pod olbrzymi kościół z lat 70-tych ubiegłego wieku z racji swojej sylwetki zwany bardzo słusznie silosem, następnie siedzibę dyrekcji Jastrzębskiej Spółki Węglowej, która była najpierw budowana jako… porodówka miejscowego szpitala. Dalsza droga powiodła nas do dzielnicy Zdrój w którym zachowało się sporo pamiątek dawnego uzdrowiska. Ciekawe jest to, że uzdrowisko funkcjonowało od połowy XIXw. jako Bad Konigsdorff-Jastrzemb, a później jako Jastrzębie–Zdrój i było znane w całej Europie ze świetnej solanki jodowo-bromowej. Niestety, kiedy w latach 50-tych XX w. odkryto złoża węgla, zbudowano tutaj kilka kopalń i prawie 100 tysięczne miasto, a uzdrowisko zostało ostatecznie zlikwidowane w 1994r.

Dość długo czekaliśmy przed bramą kopalni „Jas-Mos” aby dostać pozwolenie wejścia na teren dawnej cechowni. Tutaj mogliśmy podziwiać wyrzeźbioną z grafitu, czarną jak smoła św. Barbarę ustawioną w kapliczce z węgla. Opodal kopalni znajduje się XVIIw. kościółek drewniany pod wezwaniem św. Barbary i św. Józefa przeniesiony z Jedłownika. Proboszcz był pozytywnie nastawiony do rowerzystów, bo gdy zobaczył nasz peleton rzucił swoje zajęcia i oprowadził nas po swoim gospodarstwie, pochwalił się też kościelnymi sztandarami i rozdał pocztówki na pamiątkę.

Wycieczki grudniowe mają tą cechę, że są dość krótkie, bo i dzień nie jest zbyt długi. Zakończenie rajdu wyznaczono w ogródku przydomowym naszych przyjaciół Ireny i Józka Skorupów, którzy wszystkich ugościli smażoną kiełbaską i pysznym pączkiem z herbatą.

Była to okazja do rozdania rajdowych pamiątek: klub otrzymał książkę z dedykacją, a nasze panie nawet medal za udział w rajdzie. My odwdzięczyliśmy się z kolei naszym nowym, pięknym kalendarzem. To sympatyczne rowerowe spotkanie zakończyliśmy wzajemnymi życzeniami świątecznymi i nadzieją spotkania się na szlakach w roku przyszłym.