XII Memoriał im.M. Palowskiego

Rechtór

7.04.2019 r.

 

XII Memoriał im.M. Palowskiego

 

Mimo dość wczesnego terminu tego rowerowego spotkania było dość ciepło i słonecznie, co na pewno wpłynęło korzystnie na ilość uczestników. Było nas łącznie coś ok. 40 więc myślę, że Robert Wałaski miał powody do zadowolenia, albowiem jest to jedna z pierwszych wypraw organizowanych przez Beskidzioków pod jego zarządem. Na spotkanie przybyła również p. Prezes Halina z mężem.

Po serdecznych powitaniach i dopełnieniu niezbędnych formalności (lista obecności) w imieniu organizatora przywitała uczestników najpierw p. Halina Twardzik, a następnie wyżej wymieniony szef sekcji objaśnił, że celem dzisiejszej wyprawy są Śmiłowice w dolinie Rzyki, a nie dolina Tyry jak dotychczas bywało.

Najpierw zgodnie z tradycją tej wycieczki pojechaliśmy na miejscowy cmentarz, gdzie przy mogile śp. Mariana spotkaliśmy się z jego żoną Danusią, wnukiem i przyjaciółmi.

Jak co roku wygłosiłem memuar Jego pamięci. W tym roku jednak pamiętając o niedawnym jubileuszu 100-lecia urodzin Henryka Jasiczka bardzo znanego poetę i działacza z Zaolzia, i prywatnie również teścia śp. Mariana, moje wspomnienie dotyczyło obu tych postaci. Jak co roku zaśpiewaliśmy hymn PTTS-u "Szumi jawor" oraz nastrojowy "Ojcowski dom". Na życzenie uczestników spontanicznie przypomnieliśmy również ulubioną pieśniczkę Mariana, "leze kočka dirou...", rodem z przedszkola.

No i teraz ruszyliśmy w drogę prowadzeni przez Władka Niedobę. Wyjazd opłotkami Cz. Cieszyna utwierdził mnie w przekonaniu, że nie wszystkie miejscowe dróżki są nam znane. Dopiero jak dojechaliśmy "Pod dzwonek" w Sibicy, już wiedziałem gdzie jesteśmy. Fajną rowerową ścieżką przez Ropice i Trzycież stopniowo pnąc się w górę dotarliśmy w końcu do rzeczonych Śmiłowic. Meta wyprawy była w tutejszym centrum rekreacyjno-sportowym. Miejsce jak najbardziej przeznaczone dla większej ilości zgłodniałych rowerzystów.

Już w trakcie biesiady omówiliśmy najbliższe propozycje kalendarzowe. Uroczystym punktem programu było wręczenie St. Martinkowi zaległego pucharu seniora z niedawnej wyprawy "100 lat śladami wojny polsko-czeskiej".

Na tym wycieczka w części oficjalnej się zakończyła i pozostało nam jeszcze wrócić. Teraz już własnymi ścieżkami, i do tego w większości z górki. Pełnię szczęścia mącił jedynie dość zimny wiatr, z którym musieliśmy się zmierzyć. Po drodze przyglądaliśmy się cudowi jako się zdarzył w Ropicy. Otóż barokowy pałac Taafów, który jak pamiętam był prawie w całkowitej ruinie zmartwychwstał!. Bryła z zewnątrz wygląda bardzo przyzwoicie, i choć wewnątrz pusto przynajmniej w tym stanie może doczekać lepszych czasów całkowitej restauracji.

Przejechałem 34 km a więc w sam raz na początek rozpoczynającej się przygody z rowerem AD2019.

 

 

"Rechtór" Zbyś