3-5.06.2022 r.
Z wizytą u Karmelitów Bosych w Czernej, czyli "W klasztorze i na rowerze"
W ubiegłym roku zakończyliśmy już wieloletni cykl wypraw zatytułowany "Na rowerze i pod żaglami”. Najpierw byliśmy kilkakrotnie nad jeziorem Dzierżno Małe koło Gliwic, następnie nad rybnickim zalewem, potem eksplorowaliśmy przez parę sezonów okolice jeziora Goczałkowickiego i na koniec kilkakrotnie nasza baza była w Zarzeczu nad jeziorem Żywieckim, więc...
W tym roku postanowiliśmy zmienić formułę pojechać do Czernej k. Krzeszowic w woj. małopolskim, do klasztoru Karmelitów Bosych. Ktoś w przewodniku napisał, że jest to magiczne miejsce. I rzeczywiście, miejsce jest absolutnie fantastyczne. Wokoło wzgórza, lasy i ścieżki spacerowe, i cisza.
Bardzo ładnie usytuowany klasztor, w którym można odnaleźć siebie, i nie tylko.
Spotkaliśmy się na terenie klasztoru w piątek po południu w 14-osobowym składzie. Na początek, po rozlokowaniu się w pokojach, spotkaliśmy się z jednym z zakonników, który oprowadził nas po zabudowaniach klasztoru oraz opowiedział nam o jego historii. Przed kolacją zdążyliśmy jeszcze przejść po ścieżkach Drogi Krzyżowej. Potem udaliśmy się do kina na film (niekoniecznie o religijnej treści). Był ciekawy i chyba wszyscy mocno przeżyli jego treść. Wieczorem nastąpiło spotkanie integracyjne.
Spaliśmy w Domu Pielgrzyma, gdzie jest restauracja z pysznym domowym jedzeniem, sklep oraz Muzeum Karmelitańskie i Misyjne z ciekawymi eksponatami i pamiątkami z Afryki.
Sobota powitała nas przelotnym deszczem, który niezbyt zachęcał do dłuższej jazdy na rowerze, więc korzystając z okazji, że mieliśmy salę kinową do naszej dyspozycji, obejrzeliśmy następny, bardzo wzruszający film. Później, wykorzystując przerwę w opadach i mając do dyspozycji informator, postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę pieszą po okolicach klasztoru. Obejrzeliśmy duże fragmenty z ponad 4 km muru klasztornego, ruiny starej furty klasztornej, historyczną bramę wjazdową na starej drodze dojazdowej, pozostałości ceglanego mostu nad potokiem Eliaszówka zwanego też "Diabelskim mostem" oraz inne ślady ponad 400-letniej historii klasztoru. Następnie zeszliśmy do Czernej na dalszy ciąg spaceru.
Po kolacji większość z nas poszła na mszę św. Zauważyliśmy, że jej przebieg jest trochę inny niż w kościołach diecezjalnych. Miała pewne cechy mszy klasztornej: śpiewy, obrzędy itp. Wieczorkiem ponownie intensywnie się integrowaliśmy.
Niedzielny poranek powitał nas słońcem. Po śniadaniu i spakowaniu rzeczy do aut, wyruszyliśmy na wycieczkę rowerową, której trasę opracował i poprowadził "Bystry”. Głównym celem był zamek w Pieskowej Skale i Ojców, ale po drodze zwiedzaliśmy też malownicze kościoły. Bardzo urzekający był przejazd Doliną Prądnika z niesamowitymi wapiennymi formacjami. Jednak trasa i afrykańska temperatura dały się nam porządnie we znaki. Przejechaliśmy ponad 60 km i nawet nasi klubowi "górale" dostali porządny wycisk. Po powrocie do Czernej pozostało nam zapakować rowery, posiedzieliśmy jeszcze trochę w kawiarni na pożegnalnej kawie i ruszyliśmy już indywidualnie w drogę powrotną.
Będąc pod wrażeniem tego pięknego miejsca pomyśleliśmy, że jeśli ktoś szuka zapomnienia od miejskiego zgiełku i pośpiechu, to go TU znajdzie i w przyszłym roku przyjedzie... z nami...być może.
"Ośka"i "Bystry"